Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/do-sytuacja.kazimierz-dolny.pl.txt): Failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/server314801/ftp/paka.php on line 5

Warning: Undefined array key 1 in /home/server314801/ftp/paka.php on line 13

Warning: Undefined array key 2 in /home/server314801/ftp/paka.php on line 14

Warning: Undefined array key 3 in /home/server314801/ftp/paka.php on line 15

Warning: Undefined array key 4 in /home/server314801/ftp/paka.php on line 16

Warning: Undefined array key 5 in /home/server314801/ftp/paka.php on line 17
Numer zwisał

Dziwne, pomyślała, starając się opanować narastającą panikę. Nikt jej nie wyjaśnił,

Numer zwisał

– I zjawiasz się ni z tego, ni z owego. I prosisz o przysługę.
widział w życiu.
względu na Jennifer.
wie jeszcze, co ją czeka.
do Los Angeles poczuje się tu jak w domu, jeśli nie w departamencie, to przynajmniej w
– Kogo mam zapytać?
jak dwie krople wody i twój wróg, nie wiem, przestępca, którego posłałeś za kratki,
miejscu i działają jak należy.
– I to niejeden, Sherry. – Przyjaciółka uśmiechała się błogo. Zaciskała dłonie na
– Sam nie wiem. – Bentz był odrętwiały.
pobiegła na górę po metalowych schodkach.
samej od lat. Kwadratowe stoliki ustawiono ciasno w niedużej sali, wśród palm, ciszę
- O nie. To ja jestem terapeutą, pamiętasz? Moja kolej. - Wycelowała widelcem w jego pierś. - Przestań chociaż na moment. Wiesz, z psychologami jest taki problem, że oni zawsze są w pracy. Każdą napotkaną osobę traktują jak kolejny przypadek. Zaraz by chcieli badać, analizować. - Uogólniasz. - Wcale nie. Wzruszył ramionami. Zobaczyła jego rozbawione oczy, lekko uniesione kąciki ust. - W porządku, pani doktor, co chciałaby pani wiedzieć? - Po pierwsze, czy kiedykolwiek byłeś żonaty? Zmienił się na twarzy. - Raz. - Hm. - Krótko. Dawno temu. Tak jak już mówiłem, nie mam dzieci. - Spotykasz się z nią? - Rzadko. - Masz dziewczynę? - Teraz? - Potrząsnął głową. - Nie. Pamiętaj, dopiero przyjechałem. - Ale może w domu czeka na ciebie jakaś kobieta. - Na środkowym zachodzie? Nie. Nie czeka na mnie żadna kobieta. - Pomyślałam, że uciekasz przed czymś, przed ponurą, mroczną, posępną przeszłością i dlatego tu przyjechałeś. - Może uciekłem do czegoś. - Do czego? - To się okaże - drażnił się z nią. Uśmiechnął się swobodniej. - Może to było przeznaczenie, los, określony układ planet. - Tak myślisz? - zapytała rozbawiona. - Któż to wie? Może to była moja najlepsza decyzja w życiu. Czyż to nie wspaniałe siedzieć tak w restauracji w Savannah, rozkoszować się fantastycznym jedzeniem i towarzystwem pięknej, fascynującej kobiety? - Która może jest zamieszana w zabójstwo męża - przypomniała mu, niszcząc magiczną atmosferę tego wieczoru. - Nie mówmy o tym, dopóki nie zjemy kolacji. - To nie takie proste. - Spróbuj. - Przywołał kelnerkę i poprosił o ciasto i lody. - Jeszcze tylko kilka minut. - W porządku. - Starała się jak mogła. Śmiała się, dowcipkowała, pozwoliła się nakarmić kawałkiem ciasta. Spoglądała na ciemny plac, próbując nie wyobrażać sobie czujnych oczu, śledzących z ukrycia każdy jej ruch. Z Adamem była bezpieczna. Ufała mu. Kiedy uregulował rachunek i nie pozwolił jej zapłacić za siebie, nie protestowała. Wyszli razem i gdy na ulicy wziął ją za rękę, również nie protestowała. Podeszli do jej samochodu i poczuła się rozczarowana, że wieczór dobiegł końca. - Może przyjdziesz jutro - zaproponował. - Możemy porozmawiać, o czym tylko będziesz chciała. Znasz mój domowy numer, prawda? - W torebce mam wizytówkę. - To dobrze. Dzwoń o dowolnej porze. - Ścisnął jej dłoń. - Kiedy tylko zechcesz. - Możesz tego żałować.
tożsamości, nie miała nawet karty kredytowej. – Co jest?

Dygnęły wdzięcznie.

- Mogę zadać ci pytanie, Santos?
Diuk podniósł na nią wzrok.
parsknąć śmiechem.
- W moim gabinecie, jeśli łaska.
obrażać. Jej bezpośredniość również mu się podobała.
Pokręciła głową i wcisnęła się głębiej w poduszki. Twarz małej poczerwieniała, nabrzmiały złością płacz wzmagał się z każdą
Wdowa opadła z powrotem na sofę.
Lord Daubner zaśmiał się niepewnie.
- Hej, księżniczko! - zawołał i uśmiechnął się do córeczki, która wyciągnęła do niego rączki, więc wyjął ją z wanny i posadził sobie na kolanach.
- Nie chodziło mi...
- Ja... - Skinęła głową. - Tak.
- Jakieś trzy lata temu, kiedy Lucien był w Londynie, rodzice i ja pojechaliśmy do
- Punkt dla ciebie. Słyszałem, że wybierasz się w czwartek na kolację do Howardów.
- Jesteś sama?
Skuliła się w krześle, jakby chciała stać się niewidzialna. Może powinna o wszystkim opowiedzieć tacie, a on porozmawia z mamą, albo

©2019 do-sytuacja.kazimierz-dolny.pl - Split Template by One Page Love